top of page

VIP i Anioły


 

VIP i Anioły

CLAY STREET

Singapur

 

-

Clay Street to kreatywne miejsce, do którego możesz przyjść i nauczyć się ceramiki. – mówi Alvin Yong, założyciel – Używamy gliny również w prowadzeniu warsztatów integracyjnych. Dla firm, rodzin, szkół.

Alvin używa gliny w pracy z bardzo różnego rodzaju ludźmi. Zaczynając od dzieci, przez ich rodziców, aż do pracowników i pracownic wielkich korporacji. Glina to tylko wymówka, by zacząć rozmawiać na ważne tematy, takie jak wartości, marzenia, relacje. Pośród osób, z którymi pracuje Clay Street, znaleźć można również osoby z niepełnosprawnościami.

Dołączyłem do Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych w 2009 roku. To był czas recesji, zaraz po kryzysie ekonomicznym. Zaprosiłem kilka niewidomych osób, usiedliśmy razem. Czułem smutek patrząc na nich, nie mieli nic do roboty, czekali. Powiedzieli mi, że wcześniej pracowali, wykonywali kartki świąteczne i inne rzeczy dla większych firm. Ale podczas kryzysu nie było dla nich pracy. Nasza firma trzymała się całkiem nieźle, postanowiłem więc poświęcić jeden dzień w miesiącu na działalność społeczną, wolontariat. Zacząłem myśleć o osobach niewidomych... jak wyobrażają sobie świat? Czym jest dla nich na przykład miłość? Zaciekawiło mnie to. Może moglibyśmy zasponsorować glinę i jeden dzień w miesiącu pracować razem? To był eksperyment, nie wiedziałem czy im się spodoba.

Na warsztaty zapisało się 30 osób.

Tak dużo! Potrzebowałem wsparcia. Wysłałem email do przyjaciół wyjaśniający wszystko, oni przesłali do swoich znajomych… zaczęli zgłaszać się wolontariusze. Zaczęliśmy. Powoli uczyliśmy się jak komunikować się z osobami niewidomymi. Krok po kroku. Po kilku spotkaniach zaczęli robić postępy. Visually Impaired Potters – VIP [Niewidomi Garncarze] i Anioły – wolontariusze i wolontariuszki, pracowali razem. Tworzyli relacje, przyjaźnie. Po kilku miesiącach przyszedł mi do głowy szalony pomysł... Zapytałem:

- Hej, czy myślicie poważnie o tworzeniu z gliny?

- Tak!

- Chcielibyście mieć wystawę?

- Tak!

Byli zachwyceni, zaczęli tworzyć przedmioty, które naprawdę miały dla nich znaczenie. Udało nam się pozyskać sponsorów, miejsce na wystawę, wszystko było przygotowane przez wolontariuszy i wolontariuszki. VIP przyszli na wystawę elegancko ubrani, garnitury, krawaty, nigdy wcześniej nikt nie rozpoznał w nich artystów. Zazwyczaj ludzie im współczują, czasem dają pieniądze. Datki powodują jednak, że ich poczucie własnej wartości spadało. Chciałem to zmienić. Niewidomi, ale artyści, artyści z własną wystawą! Byli z siebie tak bardzo dumni. Sprzedaliśmy wiele przedmiotów. Każdy z nich coś zarobił. To nie o pieniądze jednak chodziło, ale o poczucie własnej wartości.

Clay Street to tylko jeden z kilku biznesów społecznych prowadzonych przez Alvina, zarówno w Singapurze, jak i za granicą. Angażuje się w wiele aktywności, pomagając ludziom z różnych zakątków świata. Jak udaje mu się połączyć to wszystko z byciem ojcem i wciąż mieć czas na wywiad z nami, wegetariański obiad czy wspólny udział w wydarzeniu organizowanym przez międzynarodową firmę, dla której również pracuje?

Zacząłem powoli, krok po kroku. Najpierw niewielki projekt w Singapurze. Potem nieco większy projekt w Singapurze. Potem pierwsze działania za granicą. Zawsze ogromnie cieszyło mnie to, co robię.

 
 

Więcej o Clay street: www.Clay-Street.com

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

RELATED | POWIĄZANE

bottom of page